Są takie chwile, kiedy można dotknąć Piękna. Ja przeżyłem taką chwilę wczoraj, a właściwie już dzisiaj. Dzielę się, bo siedzi we mnie, zagnieździło się to we jakimś zdumieniem przeogromnym a przepięknym (a zdumienie będzie treścią wieczności). Wigilia Zesłania Ducha Świętego, przeżywana razem ze wspólnotą neokatechumenalną, której posługuję. Modlitwa. Chrzest. Eucharystia. Piękno bycia razem. Piękno Liturgii: śpiewu, kwiatów zdobiących ołtarz, wszystkiego. Piękno Bożego, delikatnego, subtelnego działania: w prostym znaku wody – ukryta łaska Chrztu. I uśmiechnięte oczy nowoochrzczonego. Po prostu WOW!
I tak na dobrą sprawę, nawet nie ma szans, żeby tym przeżyciem się podzielić. No bo jak podzielić się zachwytem i zdumieniem? Ale dzielę się mimo wszystko, tym prostym wpisem to czyniąc. Może komuś, kto wpisuje w wyszukiwaczkę np. „truskawki”, albo „lady Gaga w Rzymie”, albo „mruczanki wojskowe” i trafia tutaj, przyda się to proste świadectwo.
O tym, że wierzę w Pięknego Boga. Który działa w sposób zaskakująco piękny. I czyni nas pięknymi. Amen.